sobota, 9 marca 2013
Na nowym gruncie - haft Hardanger
Kto by pomyślał, że haft może boleć? A jednak. Te wszystkie gwiazdki i ten brzeg musiałam zaciągać tak mocno, że ręka mi poczerwieniała po kwadransie haftowania.
Nie wiem nawet, czy dobrze się za to zabrałam. Na całą robótkę użyłam muliny perłowej 5 (130 m/ 50 g), brzeg najpierw przehaftowałam podwójną nicią muliny, potem przejechałam klejem do tekstyliów, następnie obszyłam na maszynie.
Dopiero potem zabrałam się za ostateczny haft.
Byłabym wszystkim wdzięczna za wskazanie mi błędów, za dotkliwą, dotkliwą krytykę. Marzy mi się obrus Hardangerem, ale nie jestem przekonana, czy jestem na właściwej drodze...
Pikotki mi nie wyszły. Jakoś się zaparły i plątały. Bu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
podziwiam bo ja tak nie umiem a Twoja slicznie sie prezentuje pozdrawiam serdecznie magnolia;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie to zrobiłaś i gdyby udało Ci się zrobić tą techniką obrus, byłby piękny. Nie mogę nic podpowiedzieć, bo nigdy nie próbowałam. Myślę,że jeżeli wrzucisz w wyszukiwarkę hardanger embroidery z pewnością znajdziesz trochę podpowiedzi i sprawdzisz, czy jesteś na dobrej drodze.
OdpowiedzUsuń